Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gypsy z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 1608.15 kilometrów w tym 142.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 11.72 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gypsy.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

wycieczkowo

Dystans całkowity:1078.21 km (w terenie 132.80 km; 12.32%)
Czas w ruchu:93:33
Średnia prędkość:11.53 km/h
Maksymalna prędkość:35.50 km/h
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:46.88 km i 4h 04m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
33.00 km 0.00 km teren
03:00 h 11.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Sezon jesienny

Niedziela, 18 listopada 2012 · dodano: 18.11.2012 | Komentarze 2

Listopad,niedziela,jesienny chłodny wiatr i chmury dokładnie przykrywające niebo. Niektórzy uroczyście kończą dziś sezon, inni zauważają, że po raz kolejny, dla mnie, sezon zdaje się dopiero zaczynać... Cóż, coś w tym jest :)

Wycieczka po jednym z moich ulubionych terenów - mennonickie ziemie, pracowicie osuszone dla potomnych i otoczone ich klimatem do dziś, pomimo tak niewielu, pozostałych po nich, namacalnych pamiątek.

Trasa: E-g, Raczki Elbląskie, Tropy, Węgle-Żukowo, Jurandowo, Żurawiec, Raczki El., E-g.

Zjechaliśmy z głównej drogi zaraz za mostem nad rzeką Tyną. Super, że trasa jest oznaczona gęsto niebieskim kolorem - jadąc bez mapy i szczególnego planu można podjąć szybką decyzję bez obawy wjazdu w ślepą uliczkę albo raczej w tym przypadku - na manowce :)

Niedaleko od drogi niespodzianka - stado pięknych zimnokrwistych kobyłek na pastwisku. Piękne były...
żuławskie koniki © Gypsy


Dalej droga po płytach doprowadziła nas przez zachowany żuławski krajobraz z Drużnem i olchowymi zagajnikami rosnącymi w wodzie jak w podzwrotnikowych lasach, do wsi z XVI wieku - Węgle Żukowo.
Ktoś kiedyś wspominał, że można tam kupić świeże ryby z Drużna i rzeczywiście była tam przystań rybacka i mnóstwo samochodów z miasta. Mogłam się tylko domyślać, że to rybacy, którzy przesiedli się na swoje łódki i popłynęli na łów.
Nie czekaliśmy na ewentualny rybny urodzaj. Skupiliśmy się na podziwianiu tego, co pozostało po słynnym kiedyś zajeździe Trzy Róże.
Trzy Róże © Gypsy

Gospodarze wymalowali front budynku na zielono, kiedyś miał pewnie inny kolor i widoczną nazwę nad wejściem. Napisaną w języku niemieckim. Pewnie dlatego niewartą zachowania... na zaplecze lepiej nie zaglądać. Można, jeżeli chce się utwierdzić w przekonaniu, że ludzie tu przesiedleni zupełnie nie znali wartości tego, co otrzymują.
Tak wyglądało to kiedyś:
Trzy Róże przed 1945 © Gypsy


Rowerowa jesień ma swój, trochę nostalgiczny, urok :)
Kategoria wycieczkowo


Dane wyjazdu:
193.18 km 15.00 km teren
14:20 h 13.48 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Małe Mazury

Niedziela, 26 czerwca 2011 · dodano: 26.06.2011 | Komentarze 2

"Przeciętny człowiek nie jest specjalnie ciekaw świata. Ot, żyje, musi jakoś się z tym faktem uporać, im będzie to kosztowało mniej wysiłku - tym lepiej. A przecież poznawanie świata zakłada wysiłek, i to wielki, pochłaniający człowieka. Większość ludzi raczej rozwija w sobie zdolności przeciwne, zdolność, aby patrząc - nie widzieć, aby słuchając - nie słyszeć." Właśnie te słowa Ryszarda Kapuścińskiego przyświecały wycieczce, którą odbyliśmy zgodnie w długi czerwcowy weekend.
Zaczęło się od zalezienia przypadkiem organizacji mającej pomysł i doświadczenie w organizacji grupowego szaleństwa rowerowego. Moja "organizacja rodzinna" takiego doświadczenia jeszcze nie miała więc w ramach odkrywania świata i ludzi postanowiliśmy dołączyć do rajdu po Warmii i Mazurach.
Wnioski:
*żeby coś zobaczyć należy robić maksymalnie 60 km dziennie,
*zdecydowanie milej poznaje się świat w mniejszych grupach (optymalnie byłoby koło 10 osób),
*temperatura w krótkie czerwcowe noce wymaga dobrego przygotowania termicznego :)
*nadal nie lubię lansu na rowerach i nabijania kilometrów ze wzrokiem wbitym w asfalt,
*polskie zabytki na trasie to głównie kościoły i wszelkiej maści figurki kultowe,
*warto przejechać tą trasę dla piękna przyrody, sandacza i tradycyjnych piw z olsztyńskiego browaru Kormoran :)

Na zdjęciu pojazdy tych, którzy zauważyli coś poza cyframi na liczniku...
Lipy sanktuarium © Gypsy



Lipy kościół © Gypsy


niebieski - "lubię to" :)
rabata blue © Gypsy


artystyczny wizerunek na bramie sanktuarium w Lipach koło Lubawy.
Swoją drogą bardzo ciekawe przesłanie tej postaci Marii - mówiące o konieczności troski o przyrodę.
matka boska lipska © Gypsy


Pogoda była zróżnicowana ;)
nieszczęście blue:) © Gypsy


warto tam być...
na wschód od dk 7 © Gypsy


sierpień 1914, żołnierze niemieccy i rosyjscy
cmentarz wojenny w Orłowie © Gypsy


Jeden z ładniejszych campingów na trasie - polecam.super miejscówka
camping w Tumianach © Gypsy




Dane wyjazdu:
66.50 km 0.00 km teren
05:00 h 13.30 km/h:
Maks. pr.:35.50 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Szlakiem rodziny Dohnów

Niedziela, 27 marca 2011 · dodano: 27.03.2011 | Komentarze 9

Są na Warmii miejsca, które odwiedzić warto mimo smutnej refleksji o bezpowrotnym mijaniu czasu. A może właśnie z jej powodu.
Sama wycieczka jest pozytywnym zdarzeniem pobudzającym wydzielanie endorfin i wzmacniającym uczucie szczęścia ;) - jedziemy obejrzeć pozostałości z bajkowych budowli stawianych kiedyś przez ród Dohnów na terenach obecnego województwa warmińsko-mazurskiego.
Zaczynamy od jednej z najstarszych osad na Wzniesieniu Elbląskim - Pomehrendorf, a obecnie Pomorskiej Wsi. Ciekawostką jest,że do 1947 nosiła nazwę Bierutowo. Piękne okolice i zacne przewyższenia - do 146m npm. Niezła rozgrzewka :)
We wsi króluje oczywiście gotycki kościół z drewnianą wieżą z 1766 roku.
Pomorska Wieś kościół gotycki © Gypsy

XVIII wieczna wieża kościoła w Pomorskiej Wsi © Gypsy


Udało się zobaczyć jak wygląda bicycle chic by Pomorska Wieś ;) Pan zadawał szyku i na dodatek dla bezpieczeństwa posiadał w uchu bezprzewodową słuchawkę bluetooth :)
bicycle chic ;) © Gypsy


Kolejnym punktem na naszej trasie były Młynary gdzie, zupełnie przypadkiem, odkryliśmy "zabytkowe ruiny" młyna. Były nieźle ukryte i jadąc autem - nie do zauważenia. Prawdopodobnie młyn powstał zanim założono miasto (może stąd nazwa?) - około XIVw.

z zabytków pozostają tylko tablice informacyjne... © Gypsy


Warto wspomnieć, że tablica informuje dumnie o tym iż budynek istniał jeszcze w 1978 roku, kiedy wpisywano go na listę zabytków. Od tamtego czasu jakby się rozpadł ze wzruszenia...

Za Młynarami jest Młynarska Wola i cmentarz z pozostałościami kościoła...
fragment cmentarza w Młynarskiej Woli © Gypsy


Pierwszy ślad rodziny Dohnów - kościół, kiedy istniał, znajdował się pod ich prywatnym patronatem i to oni ufundowali tamtejsze utensylia.
fragment cmentarza w Młynarskiej Woli © Gypsy

Wojenną zawieruchę budynek przeszedł bez szwanku, po wojnie żołnierzom sowieckim służył, przez jakiś czas, jako spichlerz. Później przejęli go prawosławni, ale nierestaurowany powoli popadał w ruinę razem z otaczającym go cmentarzem...
fragment nagrobka cmentarnego w Młynarskiej Woli © Gypsy

Ciekawe dlaczego o takie miejsca nie dopomina się kościół katolicki w Polsce?...

Jedziemy dalej w kierunku Słobit i mijamy miejsca, gdzie zasięg telefonó komórkowych się kończy :)
Są za to obrazki jakby czas się cofnął.
folklor we wsi Bronki :) © Gypsy

Oprócz górek i zjazdów wśród leśnych ostępów i warmińskich wiosek, zdarza się kawałek bruku i zaczyna towarzyszyć nam porywisty wiatr. Wieje z południa- dobrze bo w miarę ciepły podmuch, źle bo jedziemy na południe... Do tego kolano zaczyna stawiać dodatkowy opór :(
W tych coraz mniej sprzyjających okolicznościach dojeżdżamy do celu - Słobity. Zaraz też ukazuje się nam XVII-wieczny manierystyczny pałac! W czasach swojej świetności była w nim dwukondygnacyjna sala balowa i apartamenty królewskie - pałac miał przywileje rezydencji królewskiej.
Chwila ekscytacji i ... rozczarowanie.
Po pierwsze dokumentnie ogrodzony, ale jestem to jeszcze w stanie zrozumieć - prywatny właściciel. Po drugie widok ...
Słobity pałac Dohnów, a w zasadzie to, co pozostało © Gypsy

Słobity front ruin pałacu © Gypsy

zanim w 1945 roku spłonął wyglądał tak:
dla porównania - Słobity około 1943-45 © Gypsy

Generalnie rozdzierający obrazek. Szkoda.
W drodze do Pasłęka zwrócił moją uwagę kościół w Słobitach, a w zasadzie jego kontrast z pobliskim strzępem ludzkiej historii.
Słobity kościół... w niezłym stanie © Gypsy


Droga powrotna zawsze wydaje się długa, mocniej wieje wiatr i jest zdecydowanie zimniej :)
W Pasłęku skorzystaliśmy z pomocy TLK (tanie tylko z nazwy) i wróciliśmy do punktu wyjścia.
Kategoria wycieczkowo


Dane wyjazdu:
45.50 km 0.00 km teren
03:20 h 13.65 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

kroniki portowe

Niedziela, 13 marca 2011 · dodano: 13.03.2011 | Komentarze 6

Czasami optymizm jest na wyrost i z pokorą trzeba przyznać, że zima, chociaż osłabiona, walczy o swoje na najdalszych przyczółkach :)
Trzeba też przyznać, że czasami warto posłuchać rad spotkanych w drodze rowerzystów i zmienić trochę plany. Dziś byliśmy na tyle pewni pogody i własnych planów, że nie straszne wydawały się podmuchy wiatrów nad polskim morzem. I początkowo mieliśmy rację :)
Wyruszając z Rumi za towarzystwo mieliśmy przyjemną bryzę i słońce.
Zatoka Pucka i okolice oferowały sporo ciekawych widoków. Najpierw zatrzymaliśmy się w Pucku, żeby zobaczyć miejsce symbolicznych zaślubin z morzem.
odwiedziny w porcie © Gypsy


oprócz pamiątkowego obeliska, pomnika generała Hallera jest jeszcze słupek z tabliczką, której treść nie bardzo wiem jak traktować...
J. Glemp błogosławił polskie morze... © Gypsy


Jadąc dalej w stronę Władysławowa solidną ścieżką rowerową ukazał się widok ciekawy i śmieszny :)
coś się wykluwa ;) © Gypsy

W miejscowości Swarzewo natrafiliśmy na chatę z typowym kiedyś dla tych stron malowaniem drzwi i okien.
zabytkowy dom © Gypsy

Potem były już Chałupy z komercyjną zabudową, ale przyroda nie dała się do tego zaprzęgnąć ;)
nieskończoność © Gypsy

łabędzi było bardzo dużo (fotografujących je również - są chyba stworzone do pozowania)
labądki :) © Gypsy

Kolejną miejscowością na Półwyspie Helskim była Kuźnica, równie turystyczna jak pozostałe - pełna willi i domków do wynajęcia. Dziś jeszcze bardzo spokojna i generalnie mało ciekawa poza niewielkim portem.
martwa natura © Gypsy

Na brzegu woda zbudowała taki oto falochron:
ławeczka © Gypsy

W zasadzie od Władysławowa pogoda zmieniła się znacznie i zaczęła towarzyszyć nam "bryza ekstra" czyli coś intensywniejszego niż początkowa bryza, czyli krótko mówiąc: wmordewind :) poza tym słońce "zmyło" się po angielsku zachodząc mgłą na tyle skutecznie, że jego ciepło stało się wirtualną przesłanką. Na koniec postanowiłam zrobić pamiątkową fotkę, bajecznie kolorowym na tle szarego krajobrazu, kutrom i szynobusem, w bardzo kulturalnych jak na PKP warunkach, wróciliśmy do punktu wyjścia.
kolorowe łajby © Gypsy

Plan był ambitniejszy i gdyby nie temperatura to pewnie dojechalibyśmy do celu którym był Hel. Ale nic na siłę :)
Spotkany na początku naszej drogi rowerzysta miał rację co do dwóch spraw - początek sezonu to nie najlepszy czas na Hel, a tak w ogóle to najlepiej jest dojechać do Helu i z niego wracać. Teraz już wiemy dlaczego - wracając jedzie się lekko z górki ...:)

Kategoria wycieczkowo


Dane wyjazdu:
61.00 km 20.00 km teren
04:20 h 14.08 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Słońce w lutym

Niedziela, 6 lutego 2011 · dodano: 06.02.2011 | Komentarze 7

Ha! Kolejna zimowa niedziela zgodna z moim życzeniem! Dobra. Może tak być też za tydzień;) Najpierw solidnie przespana noc, śniadanie do łóżka i słońce za oknem. No i ta temperatura... Już zapomniałam jak przyjemnie jest czuć ciepły powiew na twarzy:) Mam tak co roku i w sumie nawet się z tego cieszę bo dzięki temu odkrywam zawsze świat na nowo :) Dziecko we mnie ma się całkiem dobrze;)

Wycieczka miała mieć inną trasę ale pierwsza wersja poraziła nas srebrzystą taflą
pierwsze koty za płoty :) © Gypsy

Trzeba było cofnąć się co nieco i zmienić pomysł na szlak. I oto na naszej drodze pojawił się taki przystojniak :)
ładnie pozował ... © Gypsy

Z jego pastwiska widać było czerwony zabytek z wieżą z zegarem. Niestety znowu zamknięty.(nie załapaliśmy się na godzinkę dla wiernych) Swoją drogą zastanawiają mnie pozamykane kościoły. Szczególnie w niedzielę.
Przezmark kościół pw Podwyższenia Krzyża Pańskiego © Gypsy

Otoczenie kościoła jest remontowane przed sezonem. Zachowane są ciekawe, zabytkowe stelle, ale stare niemieckie nagrobki, które walały się dookoła budynku świątyni nie robiły dobrego wrażenia...
stelle w Przezmarku © Gypsy

Zjazd w kierunku Komorowa Żuławskiego byłby pewnie fajniejszy gdyby nie "szwajcarskie dziury" w polskiej drodze.
widok na DK7 i rozlewiska w okolicach Drużna © Gypsy

Widok nowego elementu budowanej tu S7 bardzo nas ucieszył :)
jadę nowym mostem hura!! © Gypsy

Dzięki tej przeprawie pojechaliśmy w "nieznane" - za mostem był równy i pusty asfalt, co spowodowało, że postanowiliśmy zobaczyć, co kryje się za przysłowiowym zakrętem. Tym sposobem wjechaliśmy na niebieski szlak rowerowy dookoła jeziora Drużna. Niebieskie niebo, niebieski szlak, niebieskie pole na termometrze ;) Czegóż chcieć więcej!
oznaczenia tras rowerowych © Gypsy

oznaczenie niebieskiego szlaku dookoła jeziora Drużno © Gypsy

Miła niespodzianka dla nas i dla każdego rowerzysty, który trafi tu przy okazji - szlak został SUPER oznaczony. Nie wiem jak długo wytrzymają te piękne okrągłe słupki, ale póki co znajdują się na całej trasie, przy każdej krzyżówce, co 100, 200 metrów wzdłuż wałów. Mimo, że jechaliśmy tam po raz pierwszy czułam się bezpiecznie bo wiedziałam, że cały czas jestem na szlaku. Naprawdę jak to mówią u wuja Sama - good job!
Był czas by kontemplować przestrzeń dookoła nas - z jednej strony jak na stepach, a z drugiej jak na Mazurach ;)
tereny wokół Drużna, trasa przy wale przeciwpowodziowym © Gypsy

pompa w Węzinie w tle rozlewiska na polach © Gypsy


ciekawe czego można szukać przy takiej odwilży na środku jeziora...
Drużno z poszukiwaczami mocnych wrażeń © Gypsy


Zdjęcie poniżej pokazuje jak wartko wpływa wpompowywana pod lód woda do Drużna
mówią, że powódź... blefują puki co :) © Gypsy


Mały znak nowej pory roku na koniec :)
Bociany w drodze, a koty na drzewach ;) © Gypsy


Było PIĘKNIE.
Kategoria wycieczkowo


Dane wyjazdu:
31.00 km 20.00 km teren
02:30 h 12.40 km/h:
Maks. pr.:31.70 km/h
Temperatura:-2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

najpiękniejszy dzień stycznia :)

Niedziela, 30 stycznia 2011 · dodano: 30.01.2011 | Komentarze 6

Nooo! gdyby wszystkie dni zimy były takie jak dzisiaj no to ja proszę bardzo! może sobie być aż do wiosny :)
Po wczorajszej rozgrzewce byliśmy zdecydowanie bardziej zmotywowani do dalszego wypadu. Oczywiście były pewne opory w zespole szczególnie, gdy autorytarnie zadecydowałam o zmianie wysokości nmp w miejscowości Rangury. Cóż, spojrzenie musiało zdecydowanie powędrować w górę by mózg określił poziom wysiłku ;)) Okazał się być znaczny!
Opór był również podyktowany niepewnością co do podłoża, z DK 504 o przyjaźnie czarnej barwie wjechaliśmy w białe leśne ostępy. Na dodatek o zdecydowanie wznoszącym się charakterze. Nie powiem, żebym nie miała chwili zawahania, ale... jest ryzyko jest zabawa XD
Nie pomyliłam się! Było PIĘKNIE. Słońce, błękitne niebo, ubity śnieg lekko
przyprószony w nocy, zero wiatru w lesie, temperatura na delikatnym minusie. Ideał. Do tego stopnia, że po wyjechaniu z jednego leśnego ostępu wjechaliśmy w następny :) Po drodze mijając głównie spacerowiczów, saneczkarzy i narciarzy biegowych. Rower dziś to na prawdę był dobry pomysł.
Trasa od Rangór biegła do Próchnika, krótko po asfalcie i znowu lasem do Jagodnika, a stamtąd już do domu znowu asfaltem.

moja "kultowa torebka" zawierała termos ze wzmacnianą herbatką. Oczywiście malinkami;)
"okulbaczony Zethos":) © Gypsy


dzisiejszy dzień był absolutnie doskonały :) nie omieszkałam okazywać tego na każdym kroku.
radość z okoliczności bez względu na trudności :) © Gypsy


drogi były białe, ale przyczepne - ilość powitań z matką ziemią 3 na zespół:)
Zetos na leśnych ostępach © Gypsy


Walory edukacyjne wyjazdu - dwukrotnie rozbierana wieża kościoła, obecny wygląd ma od 1905 roku.
wieża kościoła w Próchniku © Gypsy


Zabytkowy kościół gotycki z około 1360 roku. Niestety zamknięty.
kościół św Antoniego w Próchniku © Gypsy


Piękne drzewo w pięknym lesie na Wysoczyźnie Elbląskej. (często dziś używam słowa "pięknie" :))
buk na Wysoczyźnie Elbląskiej © Gypsy


woda nie daje się zimie :)
strumyk płynie wartko :) © Gypsy


moja pierwsza wklejka trasy, trochę nieudolna, ale jest :)


Styczeń dobiega końca. To dobrze.
Kategoria wycieczkowo


Dane wyjazdu:
29.00 km 0.00 km teren
02:40 h 10.88 km/h:
Maks. pr.:26.70 km/h
Temperatura:4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Jezioro...

Niedziela, 16 stycznia 2011 · dodano: 16.01.2011 | Komentarze 2

a w zasadzie jego dno;)
Kiedyś była tu woda pobliskiego Drużna, ale teraz pewnie nikt już o tym nie pamięta. Zawdzięczamy to Mennonitom, którzy pracowicie osuszyli tereny i pozostawili trochę ciekawej zabudowy.

Jezioro, neogotycki XIX wieczny kościół © Gypsy


Padało cały ranek. Najgorsza z możliwych odmian deszczu - mżawka. Niby nic, a jadąc niespiesznie około 15km/h, po krótkim czasie strużki wody płynęły po twarzy.
Na dodatek pogodowa ciuciubabka - trochę pada trochę nie pada. Zmrożone pobocza, kałuże, koleiny, dziury w asfalcie. Nie wspomnę o kierowcach aut wracających z niedzielnych nabożeństw, na których ksiądz najwyraźniej nie wspominał o miłości bliźniego, a już na pewno nie miłości do współuczestników ruchu drogowego na dwóch kołach.
Tak oto w dużym skrócie wyglądał wyjazd w dniu dzisiejszym.
Jakim trzeba być upartym człowiekiem by mimo to wszystko, co powyżej wsiąść na rower, przejechać prawie 30km i czerpać z tego przyjemność:)
Jedna z niewielu rzeczy, przy której konsekwencja w działaniu to pikuś ;))
Kategoria wycieczkowo


Dane wyjazdu:
32.00 km 25.00 km teren
03:30 h 9.14 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

styczniowa odwilż

Niedziela, 9 stycznia 2011 · dodano: 09.01.2011 | Komentarze 8

Ludzie do życia potrzebują słońca. Niby truizm, oczywista oczywistość, ale kiedy po długim czasie zimy (a ponad 30 dni to baaardzo długo) nastąpi krótka i niespodziewana odwilż, a na dodatek zaświeci słońce to zaczyna się ruch na zewnątrz. I "takie rowerzysty" niedzielne jak między innymi ja postanawiają zmierzyć się z zimą, co by nie było, że zimą nie jeżdżę ;)
Najpierw ostrożnie bo z domu tzw."jajo" i tak przez jakiś kilometr, macamy asfalt do miasta - jest nieźle:), szczególnie na ulicach. Czarno i ruch niewielki.

bałagan w przyrodzie ;) © Gypsy


Piękne słońce i szybki przejazd przez miasto zachęcają do dalszej eskapady więc pędzimy dalej "łykając" kilometry i kierujemy się na znaną, płaską trasę. Cudowne uczucie wiatru na twarzy i ten miły ból w nogach :) Niestety nieplanowany wyjazd skutkuje brakiem prowiantu więc bardzo cieszy widok sklepu gdzie możemy nabyć popularne batony energetyczne:) w super ofercie niedzielnej bez obciążeń fiskalnych ^^

popas © Gypsy


Na Wyspie Nowakowskiej na razie spokojnie chociaż woda po brzegi.

z Wyspy Nowakowskiej wprost na Wysoczyznę Elbląską © Gypsy


Mniej więcej od połowy Nowakowa zaczęła się walka z podłożem i tak już pozostało do końca. Dlatego dzisiejsze kilometry to w większości teren mimo, że o innej porze roku nawet bym o tym nie pomyślała:)
Nie było lekko (stąd pesymistyczny tytuł poniższego zdjęcia;)), ale słońce dodawało mi sił, a w wyobraźnia mówiła: "jest tak, jakby była już końcówka marca".

załamany... © Gypsy


Ponieważ trasa była pętlą, powrót do domu nie dłużył się mimo trudności z przejazdem i sporym wysiłkiem. Najgorsze są dla mnie powroty tą samą drogą.

dalej nie jadę! ;) © Gypsy

Eee.. tak się tylko droczyłam, oczywiście dalej jechałam, choć druga połowa wycieczki nie podzielała mojego entuzjazmu... przynajmniej w trasie
Generalnie było super i oby więcej takich słonecznych dni:)
Kategoria wycieczkowo


Dane wyjazdu:
12.00 km 0.00 km teren
01:31 h 7.91 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:-3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

wszystko tylko nie rower;)

Niedziela, 12 grudnia 2010 · dodano: 12.12.2010 | Komentarze 3

tak właśnie pomyślałam po porannej lustracji pogody i zaobserwowaniu zjawiska poziomego śniegu nasilającego się od północy. Niektórzy wybierali się dzisiaj rowerem na pączki... twardziele :)
koło południa płatki śniegu nie zaklejały już oczu więc dałam się namówić na rozpoczęcie sezonu zimowego.
najmilszy był powrót do domu i lampka wina przed kominkiem :) czekam na bardziej bajkowe oblicze zimy.

nasza obecność wyganiała sarny z ich kryjówek
a kuku ;) © Gypsy


"bikewalking" mimo woli:)
Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Gypsy


na całej połaci śnieg...
niebieski na glebie © Gypsy
Kategoria wycieczkowo


Dane wyjazdu:
80.62 km 15.80 km teren
05:10 h 15.60 km/h:
Maks. pr.:23.20 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

rowerowa niedziela

Niedziela, 12 września 2010 · dodano: 14.09.2010 | Komentarze 1

Chcąc zobaczyć tego lata plażę i kawałek Bałtyku wybraliśmy się na rowerową przejażdżkę do miejscowości Kąty Rybackie. W pełni lata mierzeja jest mało strawna dla tubylca takiego jak ja (czytaj: introwertyka społecznego) Ale we wrześniu, w miejscu oddalonym od głównej drogi wybrzeże jest piękne:)
Rozpoczęliśmy od mojej ulubionej Kępy Rybackiej i malowniczej rzeki Nogat, na któej zawsze coś się dzieje :)
ptasie sprawy © Gypsy

na łuku wyremontowanej drogi w Kępie zdarzyła się scenka rodzajowa :) stadko kóz wybierało się na niedzielny popas podążając za swoim gospodarzem i sprawnie przechodząc po barierką
kozy w drodze © Gypsy

na mierzei znaleźliśmy rezerwat kormoranów, które są bezlitosne dla drzew w swojej ostoi
rezerwat kormoranów © Gypsy

jadąc na północ tak oto kończył się las...
kellys w Kątach Rybackich © Gypsy

ze skarpy oczom naszym ukazał się kolejny widok dający do myślenia ;)
do Szwecji bliżej promem ... © Gypsy

ale pozory często mylą i po chwili właściciel dwóch kółek, który odpoczywał po leśnej wycieczce, mknął plażą w kierunku Sztutowa.
na granicy © Gypsy

Piękna wrześniowa niedziela z rybką na obiad, morską bryzą we włosach i zapachem igliwia i żywicy... Najlepszy prezent urodzinowy ;)
Kategoria wycieczkowo